Filipek (obecnie lat 8) zaczął chodzić do przedszkola w wieku niespełna 3 lat. Posłaliśmy go do przedszkola integracyjnego, jednak oprócz dodatkowych zajęć z panią logopedą, nic związanego z rehabilitacją widzenia - nie miał. W przedszkolu na czas pobytu miał także zaklejane jedno oczko (musieliśmy mu zaklejać na minimum 6 godzin dziennie). Uzyskaliśmy opinię z poradni ped.-psych. zarówno w przedszkolu, jak i przed pójściem do szkoły- ze wskazówakmi i zaleceniami dla przyszłych nauczycieli. O ile ta w przedszkolu nie przydała się za bardzo, to ta przed pójściem do I klasy była bardzo pomocna. Szkołę wybieraliśmy długo... Szkoła najbliżej nas nie tworzyła klasy integracyjnej, z kolei w pozostałych szkołach, mimo klas integracyjnych, nie odpowiadało nam parę kwestii. Ostatecznie wybraliśmy szkołę najbliższą, rejonową. Zamiast klasy integracyjnej, bo takiej nie przewidywano odgórnie, Filip "otrzymał" dodatkowe 4 godziny zajęć indywidualnych ze swoją nauczycielką ( rewalidacja), oprócz tego ma jeszcze terapię pedagogiczną, logopedę. Jestem w stałym kontakcie z nauczycielką, z panią pedagog i dyrektorem szkoły. Po początkowych obawach uważam, że była to słuszna decyzja,nawet kosztem klasy integracyjnej. Szkoła jest blisko, ma kolegów z którymi spotyka się popołudniami. A ciężar nauczania przy dziecku słabowidzącym w dużej mierze i tak spoczywa na rodzicu... Filip ma dodatkowo jeszcze zajęcia w poradni z panią tyflopedagog, która także jest w kontakcie z jego szkołą. Tego czego się teraz obawiam, to jak to wszystko będzie jak Filip pójdzie do 4 klasy, kiedy to i druk w podręcznikach jest mniejszy i tempo pracy o wiele szybsze. No nic, zobaczymy. Bałam się jak to będzie w przedszkolu, potem w klasie pierwszej - obawy zawsze będą nam towarzyszyć o wiele większe niż przy dzieciach zdrowych.
|